środa, 14 marca 2012

Klasyczna nauka współczesna.


                Co sprawia, że my ludzie kultury zachodu widzimy świat zupełnie odmiennie niż mieszkańcy Azji czy Afryki bądź rdzenni  mieszkańcy obu Ameryk? Dla nas świat fizyczny i duchowy funkcjonują odrębnie. Początki takiego postrzegania zaczęły się ponad 4 wieki temu. System religijny w Europie nie sprzyjał poznawaniu rzeczywistości.
Sposób w jaki przedstawiciele kościołów  chrześcijańskich komunikowali się z wyznawcami zmieniał się na przestrzeni wieków. W średniowiecznej Europie kościół sprawował władzę absolutną. Ustanawiał monarchów, zarządzał ogromnymi majątkami i wreszcie posiadał, jako jedyny, monopol na prawdę. Jego władza była niepodważalna, dogmaty stanowiły prawo, które narzucało sposób funkcjonowania nie tylko światu duchowemu ale i fizycznemu.
Tak mocna pozycja kościoła nieuchronnie prowadziła do nadużyć. Kościół w swej nieomylności mógł dosłownie wszystko, mógł darować życie lub go pozbawić. Ogromne majątki budowane były przez wieki od zera. Stosowano przy tym manipulacje, wykorzystując to że ówcześni wierni nie byli w stanie zweryfikować prezentowanych dogmatów, będących w rzeczywistości co najwyżej  hipotezami. Dogmaty kościoła były niepodważalne dopóki przedstawiciele kościoła nie zaczęli ich nadużywać aby osiągać korzyści (handel odpustami, relikwiami itp.). było to na tyle powszechnym zjawiskiem, ze doprowadziło do zaburzenia spójności systemu. Jeżeli przed Bogiem wszyscy są równi, to dlaczego na ziemi są „równiejsi”?  Ludzie przeczuwali, że być może są jeszcze inne odpowiedzi. Dla ówczesnych ludzi schyłku średniowiecza wielkim odkryciem było to, że oni sami mają pytania. Do tej pory monopol na pytania i odpowiedzi posiadał kościół.
W taki sposób zaczęła formować się nowa grupa społeczna, dla której wiedza przestawała być własnością kleru a o jej wartości nie decydowały autorytety czy hierarchie kościelne. Ludzie tacy jak Kopernik, Bruno czy Galileusz zakwestionowali autorytet kościoła. Od ich czasów wiedza zdobywana jest  drogą jawnych dociekań i obserwacji. Stosuje się uzgodnione reguły aby odkrycia uzasadniać i weryfikować.
Ówcześni naukowcy nie mieli zamiaru wypowiadać kościołowi wojny. Zdawali sobie sprawę, że nie mieli szans w starciu z jego potęgą. W związku z tym nie podjęli się opisu naukowego praw dotyczących spraw duchowych (Bóg, dusza, natura ludzka itp.), swą działalność ograniczyli do tajemnic materii.
Kościół ze swej strony robił wszystko aby ograniczyć szkodliwe wpływy nauki, które mogły zagrażać jego autorytetowi. Ale działania te nie odniosły skutku. Przygoda naukowców trwała dalej, a oni zaczęli zgłębiać materię coraz bardziej. Trwałego i ostatecznego rozdziału nauki i duchowości dokonał XVII-wieczny filozof i matematyk francuski Kartezjusz. Chociaż wierzył, że zarówno umysł jak i materia zostały stworzone przez Boga, to jego zdaniem były zupełnie różne i oddzielone od siebie. Ciało ludzkie określał mianem machiny. Oddzielenie umysłu od ciała miało ogromne następstwa dla całej nauki. Jeszcze „śmielej” poczynał sobie z Naturą Brytyjczyk Bacon. Uważał on, że wiedza ma być zdobywana w celu kontrolowania i zdominowania Natury. Bacon jest autorem powiedzenia „wiedza to potęgi klucz” znanego nam z lat szkolnych.
Naukowcem, który kojarzony jest ze stworzeniem światopoglądu naukowego jest Isaac Newton. Uznawał on, że materia jest czymś zbitym i solidnym złożonym z malutkich cząsteczek. Cząsteczki te poruszały się zgodnie z prawami natury, które opisał matematycznie. To mechanistyczne podejście zostało wprowadzone do wszystkich nauk i wydawało się tak niepodważalne, że świat nauki przez blisko 300 lat był przekonany o tym, że w pełni opisał prawa jakimi rządzi się natura.
Pomimo, ze Newton był twórcą rewolucyjnych teorii na temat funkcjonowania świata, to nie odważył się na poddanie w wątpliwość światopoglądu religijnego. Choć sam stworzył nowy radykalny  paradygmat widzenia i rozumienia świata, to jego osobiste życie toczyło się zgodnie ze średniowiecznym paradygmatem widzenia Boga jako głównego architekta i budowniczego świata, w którym został wychowany.
                Dopiero następne pokolenia naukowców badając machinę świata doszły do wniosku. że Bóg i duchowość nie są im do niczego potrzebne. Wyswobadzając się z dogmatów orzekli, że wszystko co niewidzialne i niemierzalne jest fantazją i złudzeniem. Tak powstały nowy autorytet i nowa hierarchia, tym razem ateistyczna, twierdząca iż jesteśmy tylko maleńkimi trybikami w machinie wszechświata, którą rządzą stałe prawa.
Kartezjańska zasada rozdziału umysłu od materii była przez stulecia  przyczyną niekończących się kłopotów ludzkości. Uznając, że świat jest jedynie martwą materią pozbawioną jakichkolwiek aspektów duchowych oraz zachowującą się przewidywalnie straciliśmy połączenie z żyjącym źródłem naszego życia – Naturą. Stało się to podstawą egoistycznego wykorzystania zasobów naturalnych do realizacji krótkoterminowych celów nie uwzględniających ani innych żywych istot ani tego jaka będzie przyszłość naszej planety. Tymczasem cierpiała nie tylko nasza planeta ale i my wszyscy, tylko dlatego, że garstka ludzi postanowiła realizować swoje cele bez względu na koszty.
Tymczasem kiedy naukowcy zaczęli zagłębiać się w ten „martwy wszechświat” natrafili na coś co nie zachowywało się zgodnie z prawami natury opisanymi przez fizykę newtonowską. Okazało się, że niewidzialne i niemierzalne nie koniecznie jest fantazją i złudzeniem. Einstein, Bohr, Heisenberg, Schrödinger i inni twórcy teorii kwantowej powiedzieli, że jeśli wniknie się w materię wystarczająco głęboko, ona zniknie i wyzwoli niewyobrażalną energię. Jeżeli opiszemy to w sposób matematyczny, to okaże się, że świat w ogóle nie jest materialny.
Minęło parę wieków a podział trwa nadal. Możnaby powiedzieć  fizycy udowodnili, że pustka nie istnieje. Max Planck nazywa to coś Matrycą, ktoś inny może użyć określeń: Siła sprawcza, Bóg, Wszechświat lub innego. Dlaczego więc nauka i kościół nie szukają obszarów wspólnych (nie poszerzają horyzontów) aby wyjaśnić czy rzeczywiście świat funkcjonuje zgodnie z dotychczasowymi wyobrażeniami, czy może coś przeoczyliśmy? A może powód tego jest gdzie indziej? Może tak jak w przypadku Newtona  rewolucyjne teorie i życie osobiste czerpały z różnych paradygmatów? Może naukowcom, dla których rozdzielność pomiędzy materią a światem niefizycznym jest podstawą funkcjonowania, trudno jest zaakceptować założenia fizyki kwantowej, bo musieli przyznać się do błędu?
Dr Dean Rudin tak o tym pisze:
Oni (naukowcy głównego nurtu) mają swoje osobiste, prywatne przekonania, ukształtowane w wyniku ich doświadczeń, ale nie mówią o tym publicznie, ponieważ publicznie, przynajmniej w świecie naukowym, o takich rzeczach się nie mówi. Środowisko akademickie ma parę takich obszarów silnego tabu; co więcej nic się w tych kwestiach nie zmienia od ponad wieku. Bardzo wielu moich kolegów, ludzi wybitnych w swoich dziedzinach – w psychologii, neurobiologii procesów poznawczych, neurologii, fizyce – jest prywatnie bardzo, ale to bardzo zainteresowanych zjawiskami parapsychicznymi. Niektórzy z nich nawet z powodzeniem przeprowadzają eksperymenty w tej dziedzinie. Lecz dlaczego nikt o tym nie słyszy? Ponieważ w środowisku akademickim jest przyjęte, że nie wolno o tym rozmawiać. Tak więc żyjemy w rzeczywistości z baśni o nowych szatach cesarza. Oznacza to, że w naszych czasach tabu jest tak silne, że nie wolno o nim nawet wspomnieć. Jest jak ściśle tajny projekt rządowy, którego sam fakt istnienia jest już tajemnicą. No cóż, na tym właśnie polega tabu: jest tajemnicą; nikomu nie wolno o tym mówić. Gdy tabu zostanie nazwane, gdy zacznie się o nim mówić będzie to pierwszy krok do pozbycia się go. Okaże się wtedy, że naukowcy głównego nurtu są szalenie zainteresowani badaniem tego rodzaju zjawisk.”

Nowa Era Człowieka - Wstęp.


Kim jest Człowiek Nowej Ery? Czy jest to jakaś istota, która przybędzie dopiero na Ziemię? A może już tutaj jest? Co odróżnia Człowieka Nowej Ery, Ery Wodnika, od nas obecnie zamieszkujących Ziemię?
To tylko kilka pytań z tych, które codziennie zaprzątają być może także i Wasze myśli. Próba odpowiedzi na te pytania prowadzi do kolejnych. Jacy tak naprawdę jesteśmy i jaki jest nasz świat? Co powoduje, że jakże często, wręcz codziennie stajemy w obliczu lęku i niepewności prowadzących do cierpienia, które wdziera się w najodleglejsze zakamarki naszej duszy? Kto decyduje jaki jest świat? Czy mamy jakikolwiek udział w tworzeniu świata, w którym przyszło nam żyć? A może nie mamy żadnego wpływu a co więcej istnieje jakaś tajemna siła, która decyduje za nas? Czy możemy w jakiś sposób spowodować aby ta tajemna siła była dla nas łaskawszą? Jeżeli tak, to czy jest jakiś sposób postępowania, który może nam to ułatwić? A może jedynym sposobem jest tylko zaakceptowanie tego co ta siła wprowadza do naszego życia i wtedy będzie mniej bolało?
            Kiedy rozglądamy się wokół siebie, to często dochodzimy do wniosku, że świat tylko bywa piękny, a przeważnie jest to dżungla, w której każdego dnia trzeba walczyć o przetrwanie. Jeżeli nie jesteś wystarczająco sprytny i wytrwały to masz małe szanse aby osiągnąć sukces. Jest na to nawet teoria naukowa, która mówi, że przetrwają tylko najsilniejsi, najlepiej przystosowani. A reszta, cóż reszta ma za słabe geny i jest zagrożeniem dla kontynuacji gatunku, którego naczelnym zadaniem jest panowanie na Ziemi.
Co to jest sukces? Jest tyle odpowiedzi ilu odpowiadających. Myślę jednak, że między innymi sukcesem dla większości jest stan, który umożliwia nam bycie szczęśliwym. Przez całe swoje życie staramy się osiągnąć stan zwany szczęściem. Co w takim razie powoduje, że pomimo ogromnych wysiłków podejmowanych każdego dnia przez miliardy ludzi na świecie, doświadczamy tak wielu nieszczęść i cierpień w swoim życiu? Czy można to jakoś zmienić? Wiele z tego co dzieje się wokół nas, dzieje się w trosce o nasze dobro – tak nam to przynajmniej „sprzedają” ci, który za te działania są odpowiedzialni – chodzi o to abyśmy byli w przyszłości szczęśliwsi. Często ulegamy tym obietnicom bezkrytycznie, ba nawet nie podejmujemy wysiłku aby się z nimi zapoznać szczegółowo.
            W ostatnim stuleciu pojawiło się wielu, którzy twierdzą, że wiedzą jak możemy zmienić swoje życie. Jak zwiększyć nasz wpływ na to czego doświadczamy. Są tacy, którzy podają gotowe recepty w postaci kursów, szkoleń czy książek, które zmieniły życie milionów ludzi. Jednak bardzo często okazuje się, że w naszym przypadku te techniki nie przynoszą nam oczekiwanego efektu. Zmiany są niewielkie lub nie ma ich wcale. Czy możliwym jest, że gdzieś tkwi błąd, czy może są to kolejni żerujący na naszej naiwności?
Jedni z tych nauczycieli odwołują się do tajemnic naszej przeszłości, inni do najnowszych osiągnieć współczesnej nauki. Są też tacy, którzy łączą starożytną mądrość z odkryciami współczesności.
            W ostatnich 30 – 35 latach, a może i dłużej, obserwujemy znaczne przyspieszenie dotyczące wszystkich sfer naszego życia. Toczy się ono coraz szybciej, tak że czasami trudno za nim nadążyć. Często pojawiają się tak skrajnie różne informacje, że trudno je uporządkować, część z nich nawet wypieramy. Mamy czasami wrażenie jakby jakaś tajemnicza siła chciała nas „utopić” zalewem informacyjnym.
Dowiadujemy się, że najnowsze badania czy starożytne mądrości dają nam nadzieję na tworzenie świadomego, harmonijnego życia, zgodnego z naszymi pragnieniami ale jednocześnie dociera do nas informacja na temat New World Order (NWO – Nowy Porządek Świata) w którym nasza rola sprowadzać ma się do bycia narzędzie realizującym cudze marzenia. Czy świat aż tak bardzo „zwariował” aby możliwym było powstawanie tak skrajnych idei w tym samym gatunku, homo sapiens?
            Na koniec pragnę przytoczyć Wam słowa Gregga Bradena, które dają nadzieję, że możemy tworzyć wspólny świat, że więcej nas łączy niż dzieli. Mamy podobne pragnienia ale dość często wybieramy tylko różne  drogi.
Badając tajemnicę naszej przeszłości, dotarłem na każdy kontynent, poza Antarktydą. Od wielkich miast, (…) po odległe wioski, gdzie doświadczałem każdej kultury, pojawiał się ten sam temat. Ludzie na całym świecie są gotowi na coś więcej niż cierpienie i niepewność, które determinowały ich życie przez tak znaczną część dwudziestego wieku. Są gotowi na pokój i obietnicę lepszego jutra.